Syndrom nauczyciela dotyka coraz więcej osób, które uczą. Nauka jazdy, szkoły, firmy przeprowadzające szkolenia czy inne placówki są miejscami w których cały czas wałkuje się to samo. Praca w takich warunkach bez regeneracji czy terapii może doprowadzić do wypalenia i frustracji. Osoby, które przez kilka czy kilkanaście lat przerabiają to samo, nie zawsze mogą zrozumieć, że dla innych jest to trudne i nie każdy to rozumie. Przykładem może być nauka jazdy po łuku na placu manewrowym. Instruktorzy twierdzą, że jest to banalnie proste i nie zawsze rozumieją, że dla nowicjusza jest to trudne. Osoby, które uczą nie zawsze potrafią panować nad emocjami i muszą je wewnętrznie tłumić. Złoszczą się wewnętrznie z powodu niezrozumienia swojego ucznia. Uważają, że powinien już dawno pojąc naukę lecz z jakiegoś powodu jest inaczej. Podobnie jest w przypadku nowych pracowników w firmie, którzy muszą się wszystkiego nauczyć. Doświadczony pracownik nie zawsze jest wstanie pojąć, że ktoś może tego nie umieć. Znane powiedzenie, zapomniał wół jak cielęciem był, najlepiej pokazuje, że każdy kiedyś zaczynał i nikt nie rodzi się wszechwiedzący. Rutyna i brak nowych wyzwań czy wewnętrznego spokoju sprawia, że człowiek wymaga od innych coraz więcej, a od siebie coraz mniej. Swoją osobę uważają, że perfekcjonistę, a stażystów czy uczniów jako osoby słabe i mające problem z przyswojeniem wiedzy. Problem rutyny to problem osoby, która w nią wpadła, a nie pracy. Decydując się na wykonywanie pracy, która polega na przekazywaniu wiedzy, należy się liczyć z tym, że w pracę będzie wpisana rutyna. Walka z rutyną jest czymś co wymaga czasu i chęci. Nie da się tego zrobić nie pracując nad swoją osobą. Ani nowe wyzwania, ani zmiana otoczenia nie oczyści człowieka z braku radości w pracy. Praca powinna przynosić radość, a nie stres. Traktuj innych tak jak ty chciał/chciała byś być traktowany/traktowana, a rutyna Cie nie dopadnie.